Piszesz te newslettery, wysyłasz, rozdajesz fantastyczne materiały. Napracowałaś się nad stroną, lead magnetem i przyciskami, licząc na tornado, które teraz nawiedzi Twoje miejsce z ofertą. A tu jakoś mizernie, słabo, jakieś pojedyncze kliknięcia.
O co chodzi? Za drogo, nie trafiasz z treściami, źle dobrałaś klientów docelowych? A może chodzi jedynie o kciuk?
Dlaczego nie klikają?
Jeśli przeanalizowałaś wszystkie punkty (klienta, treści, cenę) i jesteś pewna wartości swojej oferty, niechybnie przyglądnij się sprawie samych możliwości klikania. Sprawdź, czy odpowiednio zadbałaś o kciuk odbiorcy. Bo ten najgrubszy palec ręki zwykle odpowiada za to, czy odbiorca kliknie tam, gdzie chcesz.
Nie pozwól, żeby chybił.
Tym bardziej, że od kilku lat większość kciuków klika w smartfony. Znacznie łatwiej trafić w link przy pomocy myszki, ale nic nie poradzisz – smartfony pobiły komputery stacjonarne i laptopy na głowę w codziennym funkcjonowaniu i musisz się do tego dostosować. Popatrz, kiedy i gdzie ludzie klikają:
- w kolejkach przy kasie,
- na parkingu w samochodzie,
- na spacerze w parku.
Trudno w takich warunkach precyzyjnie manewrować kciukiem. Dlatego zrób, co w Twojej mocy, żeby ułatwić subskrybentom te manewry.
1. Zadbaj o czytelność – wyodrębnij linki
Pomyśl sobie, że masz trafić w jeden punkt opatulony ciasno dookoła drobnymi literkami. Musisz powiększyć ekran, wygrzebać wzrokiem ten środeczek i kliknąć. Ewentualnie bawisz się w celowanie z nadzieją, że poradzisz sobie lepiej niż pijany Robin Hood.
Ilu znasz takich cierpliwych?
Hmm…
No właśnie.
Rozwiązanie tego problemu nie przysporzy Ci najmniejszej trudności, a ma wartość kilku do kilkudziesięciu kliknięć.
Problem
Jeżeli link w bloku tekstu ściska się z innymi słowami jak sardynka w puszce, ryzykujesz, że:
czytelnik go nie zauważy,
kciuk czytelnika będzie miał problemy z trafieniem w niego (zwłaszcza na smartfonie).
Rozwiązanie problemu
Umieść link w osobnej linijce – niech się wyróżnia. Wtedy kciuk się nie omsknie, a klient nie straci cierpliwości. Jeszcze lepiej, gdy link będzie aktywny, jego niebieski kolor dodatkowo go zaakcentuje.
Kolejna rzecz dotyczy nie tyle samego kciuka i sprawnego celowania, ile jego dobrych relacji z mózgiem.
2. Porzuć banały na rzecz informacji – kuszenie mózgu
Kciukiem steruje mózg, a ten – zarzucony wszędobylskim nadmiarem – nie zwraca już uwagi na oklepane hasła. Zwykle je ignoruje. Musisz mu pomachać przed nosem flagą z napisem „To coś dla Ciebie”. Zwróć jego uwagę określoną informacją, której nie może sobie tak po prostu zlekceważyć.
- Bo żal mu nie skorzystać.
- Bo musi to wiedzieć.
- Bo chce się tego nauczyć.
Połechtaj jego próżność, zamiast traktować jak maszynkę do wykonywania bezwolnych poleceń.
TUTAJ i KLIKNIJ to w dalszym ciągu najpopularniejsze słowa opisujące link.
- Że są krótkie, to jedno (patrz punkt o wyróżnianiu linków: giną w tłumie).
- Że są kompletnie pozbawione treści, to drugie.
Odstaw te słowa do archiwum i w zamian opisz akcję, o którą Ci chodzi. Klient chce wiedzieć, po co ma klikać i czy mu się to opłaca. Czas to pieniądz – to przysłowie jeszcze bardziej niż kiedyś kokosi się na półce „aktualne”.
Podobny problem dotyczy przycisków, więc te rady możesz wykorzystać również przy ich tworzeniu.
Problem
Słowa przycisków i podlinkowań nie przekazują czytelnej i konkretnej informacji.
Rozwiązanie problemu
Zamiast popularnych „tutaj” i „kliknij” wstaw:
„Pobierz dodatkowe materiały”
„Przeczytaj więcej o kursie”
„Dołącz do wyzwania”
„Zapisz się na szkolenie” itp.
Pójdź, jeśli chcesz, krok dalej: zachęć do kliknięcia tajemniczym, nieoczywistym sformułowaniem. Wyjdź poza szablon i nie bój się poeksperymentować. Człowiek zaintrygowany prędzej da się skusić.
Popatrz na te przykłady:
- Mam nadzieję, że zainteresowałam Cię tym tematem. Jeśli chcesz uczestniczyć w szkoleniu, kliknij tutaj.
- A skoro już rozmawiamy na ten temat, czy wyruszysz ze mną w zakamarki świata newsletterów?
W który link chętniej klikniesz?
Przy czym – bez przesady. Język i styl lepiej dostosować do odbiorcy. Inaczej mówisz do młodej mamy, której sprzedajesz niemowlęce ubranka, a inaczej do amatora gier komputerowych czy hodowcy sukulentów.
A skoro mowa o dostosowaniu…
3. Pamiętaj o osobach z niepełnosprawnościami i deficytami
Dla pewnej grupy osób to, o co zadbasz dzięki punktom 1. i 2., jest „być albo nie być” u Ciebie. Wielu z nas wyróżnienie linków rozpatruje pod kątem estetyki i wygody, ale są ludzie, dla których to oznacza DOSTĘP.
Zadbaj o czytelność i wyróżnianie linków, by umożliwić osobom z niepełnosprawnościami korzystanie z Twoich treści, produktów czy ofert. Zauważ, czy w pobliżu linków nie kręci się zbyt dużo przeszkadzaczy, takich jak:
- migające reklamy,
- pstrokacizna kolorów,
- uciekanie pola (pewnie z powodu ładowania się zdjęć czy grafik),
- wyskakujące nagle okienka,
- pojawiające się znienacka dźwięki.
Wszystkie powyższe dodatki uprzykrzają korzystanie z newsletterów, stron, blogów i całego dobrodziejstwa Internetu nie tylko osobom z niepełnosprawnościami, ale również liczebnej grupie wysoko wrażliwych. To też Twoi potencjalni odbiorcy.
Każdy kciuk zasługuje na równe prawa, tym bardziej ten, który w ogóle ze wszystkim ma trudniej. Jeśli się uda ułatwić mu klikanie, punkt dla Ciebie!
Klikanie w newsletterze – nie dawaj powodu do ucieczki kciuka
Mam wrażenie, że przedstawiłam Ci oczywistości. Ale czy to właśnie tak nie jest, że w dobie gonitwy za czymś oryginalnym, zapominamy o rzeczach prostych? Spójrz na swoje palce: prawy i lewy kciuk. Pomyśl, ile razy coś dla Ciebie kliknęły. A i ile razy się zawahały, uciekły? Bo? Przypomnij sobie, co wtedy było powodem i nie dawaj tych powodów Twoim subskrybentom.
0 komentarzy